wtorek, 16 października 2012

11. Nada hay más surreal que la realidad.

-Tyle ode mnie na dzisiaj, życzę Państwu miłego dnia. Proszę pamiętać o czekającym Was w przyszłym tygodniu egzaminie. Liczę- profesor mrużąc oczy przejechał wzrokiem po sali, zerkając w miarę możliwości na każdego studenta- że mnie nie zawiedziecie i każdy uzyska pozytywną ocenę. Do zobaczenia w piątek, na następnych zajęciach- zakończył mężczyzna, dostając w odpowiedzi gromkie 'Do widzenia!'
-Cieszę się na dzisiejszą randkę chyba bardziej od Ciebie!- usłyszałam gdzieś za plecami pisk Juanity.
-To co, robimy zmasowany atak na Maremagnum*?- uśmiechnęłam się niepewnie. Wciąż nie wiedziałam, czy dobrze robię 'oficjalnie' randkując z Thiago. Jestem dość zachowawczą osobą i przeżywam każdą zmianę obecnego stanu rzeczy bardziej, niż większość ludzi. Nawet nowy kolor włosów wywołuje u mnie niepewność, w wyniku czego moja czupryna od zawsze ma barwę deserowej czekolady. Szczegółowa relacja rudowłosej, dotycząca oczywiście nikogo innego jak Sergio jednym uchem wpadała mi do głowy, drugim wypadała. Czułam gdzieś w głębi lekkie wyrzuty sumienia, z powodu mojego egoizmu jednak mimo najszczerszych chęci nie potrafiłam skoncentrować się na jej opowieści.
-Słuchasz mnie w ogóle?- poczułam lekkie puknięcie w ramię.
-Tak, tak. Myślę, że masz rację- mruknęłam nieobecnym tonem.
-Mam rację? Z czym?- przystanęła, przyjmując zdziwioną minę. 'Już po mnie'- pomyślałam.
-Przepraszam, zamyśliłam się- przyznałam lekko zawstydzona, szukając w torebce komórki, która chwilę wcześniej oznajmiła otrzymanie wiadomości tekstowej.

Czy nasze spotkanie jest nadal aktualne?


Niewiele myśląc wysłałam twierdzącą odpowiedź i wrzuciłam urządzenie ponownie w czeluści torby.

-Najpierw idziemy tutaj- poczułam, jak Juanita ciągnie mnie za sobą, do sklepu ozdobionego szyldem 'MANGO'. Chwilę później wcisnęła mi w dłonie kilka wieszaków, mrucząc coś pod nosem.-Przymierz- rozkazała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Posłusznie skierowałam się do przymierzalni, w której po kilku sekundach z lustra zerkała na mnie brunetka odziana materiałowe, kobaltowe spodnie i jasną bluzkę.
-I jak?- spytałam mojej 'stylistki'.
-Słodko- uśmiechnęła się.-Ale nie o bycie słodką tu chodzi. Ściągaj to, idziemy szukać czegoś bardziej seksownego- puściła mi oczko. Spojrzałam na nią niepewnie, jednak bez słowa zamknęłam drzwi i ponownie wciągnęłam jeansy i t-shirt. W kolejnych sklepach kompletowałyśmy różne outfity: od klasycznych rurek i sweterka, po obcisłe sukienki. Finalnie zdecydowałyśmy się na kwiecistą spódniczkę i bladoróżową bluzkę. Całości dopełniła łososiowa marynarka.
-Padam z nóg- westchnęłam.-Idziemy na kawę?- zaproponowałam.
-Pewnie- zaakceptowała mój pomysł, po czym udałyśmy się w stronę przyjemnie wyglądającej kawiarni. Złożyłyśmy zamówienie i czekałyśmy aż kelner przyniesie nam dwie 'dymiące' filiżanki.
-Pyszna!- niemal krzyknęła rudowłosa.-Jak oni to zrobili? Kombinuję czasem w domu i wykorzystuję różne przepisy, a nie udało mi się stworzyć takiego cudeńka- udała przesadny smutek. Niedługo później siedziałam już w łazience, opierając się o zimną wannę i czekając, aż Juanita skończy mnie czesać.
-Wow- wydusiłam przytulając dziewczynę.- To naprawdę ja?- przyglądałam się własnemu odbiciu z nutką niedowierzania i odrobiną zaskoczenia w głosie.-Wyglądam.. nieźle- pokiwałam głową.
-Nieźle? To mi uwłacza!- zaśmiała się.-Jestem dumna z tego, co stworzyłam- powiedziała wyniośle.-Loczki wyszły mi cudowne, makijaż również. Delikatny, niemal niewidoczny, jednak w subtelny sposób podkreślający to, co masz najładniejsze, czyli oczy i usta- wymieniała, a mi robiło się coraz milej. Raz jeszcze zerknęłam w lustro, a potem- kiedy przechodziłyśmy do salonu- spoglądałam na swoje odbicie w każdej możliwej powierzchni- szybach, szklanym kredensie, a nawet piekarniku, z którego spoglądał na mnie 'mój klon' gdy nalewałam sok do szklanki.-Powodzenia, odezwij się po randce, jeśli będziesz miała siłę- mrugnęła porozumiewawczo.
-Będę miała siłę- zapewniłam dziewczynę.- Dziękuję raz jeszcze- cmoknęłam rudowłosą w policzek i zamknęłam za nią drzwi.
Kiedy kilka minut po godzinie dziewiętnastej usłyszałam dzwonek do drzwi, zdziwiłam się i podziękowałam sobie w duchu, że byłam gotowa do wyjścia mimo tak wczesnej pory. Odetchnęłam głęboko i spokojnym krokiem podeszłam do drzwi.
-Javier?- nie potrafiłam ukryć zaskoczenia.
-We własnej osobie- obrócił się w moją stronę.-Cudownie wyglądasz. Czekasz na kogoś?
-Nie, znaczy tak. Ale wychodzę dopiero o 20. Coś się stało? Wejdź- odsunęłam się, robiąc mu miejsce.- I nie patrz tak na mnie, to mnie krępuje- speszyłam się.
-Mogę spytać z kim wychodzisz?- mruknął.
-Z Thiago- spuściłam głowę.
-Bądź ostrożna, dobrze?- zbliżył się do mnie.
-Dlaczego?- odsunęłam się odrobinę, patrząc na niego czujnie.
-Nie zrozum mnie źle- odwrócił się i podreptał w kierunku salonu.-Thiago to dobry dzieciak, tylko momentami jeszcze nieco zgubiony. Nie do końca wie czego chce, szybko się nudzi, jeśli wiesz co mam na myśli- zaczął cicho.
-Ja też nie wiem czego chcę, Maschi. Kiedy mam popełniać błędy jeśli nie teraz?- spojrzałam na niego nieśmiało.
-Myślałem o naszej wczorajszej rozmowie- zmienił temat.
-I co wymyśliłeś?- zerknęłam w okno, pilnie wyczekując jednak odpowiedzi mężczyzny.
-Zrobię tak, jak ustaliliśmy.
-Słusznie- mruknęłam uspokojona.
-Przynajmniej się postaram, nie chcę tego stracić.
-Cieszę się i wiem, że Ci się uda- podeszłam do mężczyzny układając dłoń na jego ramieniu, w geście zrozumienia.
-Pójdę już- wstał.-Udanego wieczoru- przytulił mnie i zniknął za drzwiami. Kiedy po raz kolejny dźwięk dzwonka rozbrzmiał w mieszkaniu, wiedziałam że to Alcántara. Powtórzyłam proces głębokich wdechów i na trzęsących się nogach poszłam mu otworzyć.
-Witam piękną Panią- poważny głos piłkarza odbił się echem po wyłożonym kafelkami korytarzu.
-Witam- uśmiechnęłam się delikatnie, całując mężczyznę w policzek.
-Gotowa?
-Wezmę jeszcze torebkę i możemy wychodzić- zniknęłam w głębi mieszkania, by po chwili w akompaniamencie stukających w kontakcie w podłogowymi panelami obcasów powrócić do mojego gościa.-Idziemy?- podczas kiedy jechaliśmy uważnie przyglądnęłam się Thiago. Był ubrany w czarny sweter, podkreślający jego egzotyczną urodę i bezsprzecznie dodający mu uroku. Co kilkadziesiąt sekund łapałam świdrujące mnie ciemnobrązowe spojrzenie pesząc się przy tym, dostarczając jednocześnie piłkarzowi powodów do lekkich wybuchów śmiechu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, chichrając się co chwilę i żartobliwie obrażając. Kiedy zaparkowaliśmy przed ciągiem sklepów i budek z jedzeniem na wynos zdziwiłam się odrobinę, jednak nie chcąc wyjść na niemiłą przybrałam sympatyczny wyraz twarzy.
-Zaraz wracam- rzucił Alcántara i w mig odpiął pas po czym pożegnał mnie trzaśnięciem drzwiami. W osłupieniu powiodłam za nim wzrokiem i patrzyłam jak ustawia się w kolejce, przestępując z nogi na nogę. Wyprostowałam się momentalnie, kiedy do mojej randki podeszły dwie szczupłe, długowłose dziewczyny z nogami do nieba. Z lekkim niepokojem obserwowałam zaistniałą sytuację, gdy nagle Thiago obrócił się, wskazał na mnie palcem i pomachał wesoło, ku niezadowoleniu dwóch nastolatek. Czułam jak czerwienią mi się policzki, więc szybko odwróciłam wzrok.
-Widziałem- piłkarz ponownie znalazł się w aucie, próbując znaleźć dobre miejsce na ułożenie chwilę wcześniej zakupiony prowiant.
-Nie wiem o czym mówisz- wyszczerzyłam zęby w kierunku mężczyzny.
-Wiesz, wiesz, koleżanko- puknął mnie palcem w nos.- Byłaś zazdrosna- zerknął na mnie podejrzliwie, a w jego oczach widoczna była odrobina triumfu.
-Patrz lepiej na drogę- mruknęłam, kiedy cudem zahamował przed metalowym słupkiem odgradzającym chodnik od ulicy.- Nadal nie powiesz mi dokąd jedziemy?- spytałam po chwili. Pokiwał przecząco głową.- Tak myślałam- jęknęłam zrezygnowana.- A zdradzisz mi co dobrego kupiłeś? Nawiasem mówiąc, oddam Ci połowę kasy- powiedziałam twardo.
-Yhym- rzucił kpiąco piłkarz.
-Nie yhymuj mi tu, Złotko- zerknęłam na niego z ukosa.- Oddam albo się obrażam!
-Skoro tak, to chyba nie mogę ryzykować- podniósł ręce do góry w geście kapitulacji, przytrzymując kierownicę nogami, jednocześnie przyprawiając mnie o mini atak serca.

Zaparkowaliśmy pomiędzy białym Nissanem a srebrną Toyotą, na wprost wielkiego ekranu.
-Na to bym nie wpadła- stwierdziłam, przeglądając ulotkę kina samochodowego.- Oryginalny pomysł- uśmiechnęłam się, zniżając odrobinę oparcie fotela.
-Raczej na plus, czy minus?- spytał niepewnie.
-Jeszcze pytasz? Na plus, oczywiście! Nigdy nie byłam w takim miejscu- cmoknęłam mężczyznę w policzek, cofając się jednak czym prędzej do poprzedniej pozycji, nieco zawstydzona własną bezpośredniością.
-Pepsi czy sok pomarańczowy?- spytał, ratując mnie z niewygodnej sytuacji.
-Sok poproszę- sięgnęłam po plastikową butelkę, z której po chwili upiłam łyk.-Mmm, jak ślicznie pachnie!- przymknęłam oczy napawając się zapachem.
-Wiedziałem, że Ci się spodoba. Przypadkiem trafiłem tę budkę, kiedy szukałem czegoś do jedzenia, a tylko tam było otwarte. Zakochałem się- pokazał mi rządek białych zębów.-Smacznego- wręczył mi styropianowy pojemnik z dwoma naleśnikami na ostro.
-Dziękuję i wzajemnie. Zaczyna się!- pisnęłam podekscytowana.-Jaki właściwie film będziemy oglądać?
-Paranormal Activity 4.
-Znowu horror?- struchlałam.-Zrobiłeś to specjalnie!- puknęłam go w ramię.
-Chciałem mieć powód, żebyś się do mnie przytuliła- powiedział najnormalniej w świecie.
-Mam rozumieć iż jesteś zdania, że nie przytulę się do Ciebie z własnej woli, a jedynie ze strachu?- rzuciłam.
-A nie mam racji?- cała moja pewność siebie zniknęła, pod presją czekoladowego spojrzenia.
-Oglądaj film- wytknęłam język, by po chwili zabrać się za pałaszowanie.

Siedziałam właśnie na przednim siedzeniu pasażera, opierając się plecami o klatkę piersiową Thiago. Jakim cudem piłkarz znalazł się na miejscu przeznaczonym dla osoby towarzyszącej? Postanowił 'poświęcić się' i wesprzeć mnie, podczas kiedy na ekranie demon po raz kolejny atakował blond dziewczynkę. Nie ukrywam iż pasował mi taki układ rzeczy, więc nie stawiałam oporu nawet mimo tego, że było mi odrobinę niewygodnie. Mimo 'ochrony' zamykałam oczy dość często, w wyniku czego.. zasnęłam! Obudził mnie dopiero cichy głos Alcántary, zaraz przy moim prawym uchu:
-Mel, śpisz?- mruknął.- Nie wierzę, zasnęłaś na naszej randce!- chichrał się cicho.
-Ja? Nie śpię- zerwałam się gwałtownie, niemal spadając z fotela. W momencie, w którym moja pupa oderwała się od skórzanego obicia, poczułam dwie ciepłe, męskie dłonie w okolicach talii, które przytrzymały mnie i przesunęły na poprzednią pozycję.- Dziękuję- zerknęłam na piłkarza, który tylko wskazał palcem policzek. Cmoknęłam go w określone miejsce.-Długo spałam?
-Ha! A więc jednak, zasnęłaś! Sama się właśnie do tego przyznałaś. No pięknie- po tonie jego głosu wyczułam, że się uśmiecha.-Może pięć minut, nie więcej. Mają jakąś awarię i na chwilę wyłączyli ekran, dlatego Cię przebudziłem. Chcesz wracać?
-Nie, nie. Nie chcę. Przepraszam, postaram się już nie zasnąć.
-Już ja o to zadbam- mruknął mi do ucha, przyprawiając obdarowując mnie tym samym kolejną porcją gęsiej skórki. Nic nie odpowiedziałam, poczułam jedynie jak ręce piłkarza wzmacniają uścisk.

PS. Nie wiedziałam, że uda mi się taka 'sztuczka', ale dałam radę napisać kilka rozdziałów do przodu i może opowiadanie nie skończy się jeszcze w październiku, a dopiero w listopadzie.. :))
Cóż, opierając się na tak wielu głosach dotyczących tego, czy powinnam przejść na narrację trzecioosobową chyba nie mam wyjścia i zostaję przy stanie obecnym. :)


Pep approves. :)

*Maremagnum- centrum handlowe w Barcelonie.

+ notka nr 11, a któż to gra w Blaugranie z tym numerem? :D


10 komentarzy:

  1. Oł jeeeej! Jak słodko! Mel przysnęła. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mi się wydaje, że Thiago się nią znudzi, a potem będzie żalenie sie u Javiera. Tylko nie wiem, czy on wtedy będzie z tego stanu rzeczy zadowolony.
    No nic, szkoda mi Masche, lubie go bardzo w twoim opowiadaniu, więc mam nadzieję, że to wszystko powyjaśniasz w przyszłych rozdziałach.
    więc czekam i pozdrawiam baaardzo :D
    No! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko z tą randką = ]
    Ale co z Masche, ja się pytam ??
    No nic, notka świetna jak zwykle z resztą. :)
    Czekam, czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mimo tej słodkości i kibicowania Mel i Thiago obstaje przy swoim, że to będzie tylko trwało do momentu aż wylądują w łóżku... A potem kto pocieszy jak nie Javier?


    Co do randki genialny pomysł ^^ No i to przyśnięcie, nie dość że na horrorze to jeszcze randce z takim przystojniakiem jak Alcantara( aczkolwiek osobiście wole młodszego z braci xd)

    Dobra idę dalej przeżywać ten remis Hiszpanii i gol o dziwo Girouda . Plus przełożenie meczu Polaków.I będę powtarzać, że brak biletów był dobrym znakiem, żeby nie jechać: nie dość, że bez Gibbsa i Walcotta to jeszcze odwołany mecz :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mel ma być z Thiago:) on dla Niej się zmieni;) zobaczycie:D :*** Pięnie i czekamy na nexta:*

    OdpowiedzUsuń
  5. ohohooo, fajny pomysł na tą randkę :DD jak możnana niej zasnąć!? z takim piłkarzem!? w głowie mi się nie mieści xDD
    czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  6. pomysl na randke - boski
    ubranie jesr ahhhh cudowne:))

    zapraszam na nowość
    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowość u mnie ;)
    onedirection-tiara.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. mnie akurat ten gol Girouda po części cieszy;p Ale z drugiej strony wolałam wygraną Hiszpanii.
    Są zdolni, oj są. Ale jak to mówią miłość bywa ślepa. A ta dziewczyna Thiago to jeszcze jeszcze.... Popatrz na Danielle Cesca i wtedy mów o mało urodziwych xd

    OdpowiedzUsuń

1. Bardzo proszę o NIE dodawanie komentarzy typu- 'obserwowanie za obserwowanie' ; 'fajne opowiadanie, zapraszam do mnie'.
2. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze, a także za te z konstruktywną krytyką i wszelkimi sensownymi uwagami odnośnie mojego opowiadania.
3. O nowościach powiadamiam wszystkie osoby, które zostawiły komentarz pod poprzednią notką.
4. Zapraszam ponownie. ;-)