poniedziałek, 3 grudnia 2012

...

-Nie podoba mi się ta sytuacja, wiesz? Wcześniej na treningach mimo wycisku od Guardioli czy Tito zawsze dobrze się bawiliśmy, żartowaliśmy i dokuczaliśmy sobie nawzajem. Teraz niby jest tak samo, ale nie mogę się przemóc to przebywania za długo w towarzystwie Maschiego- mruczał Thiago, kiedy leżeliśmy na łóżku próbując zasnąć.
-Mi też się to nie podoba, szczególnie że wcześniej byliśmy wszyscy dość blisko- skrzywiłam się, wodząc palcem po klatce piersiowej mężczyzny.
-Nie myślmy już o tym. Jest po pierwszej, a oboje musimy rano wstać- ścisnął mnie mocniej i pocałował gdzieś we włosy.-O której dokładnie zaczynasz zajęcia?
-Koło 9.
-I dlatego nastawiasz budzik na 7? Co masz zamiar robić przez dwie godziny, Kochanie?- zaśmiał się, zerkając na wyświetlacz mojego telefonu, w którym właśnie zaktualizowałam alarm.
-Nie dwie, tylko jedną. Mam autobus o 8:05- rzuciłam, odkładając urządzenie na półkę. Dobranoc- cmoknęłam lubego w usta i przybrałam wygodną pozycję. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy poczułam jak ciepła dłoń piłkarza wsuwa się pod spodnie od piżamy i zatrzymuje na biodrze (powtarzam- BIODRZE!:P). Poniekąd powinnam chyba być wdzięczna Argentyńczykowi, bo to dzięki niemu nie spędzałam tej nocy samotnie. Przecież gdybyśmy nie wpadli na niego w korytarzu, Alcántara po kilku buziakach pobiegłby do swojego białego Audi. Kiedy punkt siódma rozdzwonił się budzik, nie chciało mi się wierzyć, że od chwili w której zamknęłam oczy minęło około sześć godzin. Byłam w stanie przysiąc, że ktoś w nocy przestawił zegarek. Jak to przeważnie o tak wczesnej godzinie bywa, naburmuszona i zła na cały świat powoli wysunęłam się z objęć piłkarza, by oddać się porannej toalecie. Umyta i ubrana ziewałam właśnie wpatrując się w czajnik, jakby miało to w jakikolwiek sposób przyspieszyć proces gotowania się wody. Kiedy guzik w czajniku 'odskoczył', informując mnie o gotowym wrzątku, niemal dostałam ataku serca.
-Thiago, obudź się. Jest 7:45, wychodzę za 10 minut- mówiłam cicho, stawiając na szafce nocnej dwa kubki z kawą.-Chyba, że chcesz jeszcze pospać. Zostawię Ci klucze ale będziesz musiał mi je przywieźć na uniwerek- usiadłam na łóżku, obok śpiącego piłkarza-Słodki jesteś jak śpisz, wiesz?- zaśmiałam się, zbliżając swoją twarz do twarzy mężczyzny.
-Tylko jak śpię?- wyszeptał nieco zamroczony.
-Może nie tylko- droczyłam się.
-Chodź, niech Cię przytulę- odchylił nieco kołdrę i poklepał prześcieradło w zapraszającym geście.
-Nie ma przytulania, wstawaj kochany. Nie mam zamiaru się spóźnić, niedługo mnie wyrzucą z tych studiów!- powiedziałam poważnie.
-Jak dotąd masz dwie nieobecności, kujonie- wytknął mi język, siadając na łóżku.-A co jeśli powiem, że Cię odwiozę?- mruczał zbliżając się do mnie coraz bardziej.-Wtedy będziesz miała trochę więcej czasu, prawda?
-Odrobinkę- zaśmiałam się, przeczuwając jakie zamiary ma '11'. Chwyciłam kubek kawy w obie dłonie i upiłam łyk.
-A jeśli będę jechał bardzo szybko?
-To nawet trochę więcej niż odrobinkę- chichrałam się, po raz kolejny przykładając naczynie do ust.-Thiago, kawa nam wystygnie- droczyłam się, kiedy piłkarz odpinał guziki mojej marynarki.
-Kupimy po drodze, na stacji benzynowej- kontynuował swoje poczynania, zbywając mnie zdawkowymi odpowiedziami na moje argumenty.-Wiesz, seksownie wyglądasz w tych okularach- szepnął, kładąc wcześniej wspomniany element garderoby na szafce, zaraz obok kawy.
-I dlatego mi je ściągasz?- zaśmiałam się. Wiem, że wybrałam zły moment i miejsce, ale zastanawiałam się nad logiką jego postępowania.
-Cii- przylgnął do moich ust, nie dając mi szans na wypowiedzenie kolejnych słów. Przymknęłam oczy i oddałam pocałunek, czując jak z każdą sekundą motyle w moim żołądku zaczynają szaleć coraz bardziej. Z biegiem czasu na podłodze lądowały kolejne elementy mojego starannie dobranego stroju, których pozbawiał mnie piłkarz Blaugrany.
-Jesteś niemożliwy- mruknęłam, kiedy jakiś czas później lekko zdyszani leżeliśmy patrząc sobie w oczy.
-Ja też Cię kocham- cmoknął mnie w nos.
-Która to godzina?- obróciłam się na drugi bok, wzrokiem szukając telefonu.- 8:30!!!- krzyknęłam.-Thiago, ja mam zaraz zajęcia. Naprawdę nie mogę się spóźnić. Raz, dwa!- panikowałam wciągając na nogi czarne rajstopy.
-Zdążymy- uspokajał mnie piłkarz, który swoim opanowaniem doprowadzał mnie do szału. W trybie przyspieszonym wpakowaliśmy się do samochodu i z piskiem opon wyjechaliśmy z parkingu.
-Nosz kurwa! Znowu czerwone!- warknęłam, kiedy utknęliśmy przed jednym z większych skrzyżowań Barcelony.
-Kochanie, nie denerwuj się- rzucił piłkarz spokojnym tonem, kładąc dłoń na moim karku. Przymknęłam oczy, starając się opanować.
-Miałam być dzisiaj wcześniej na uniwerku, a tu proszę: czerwone za czerwonym!- złościłam się, odpinając pas, który uniemożliwiał mi dosięgnięcie rzuconej na tylną kanapę torby.
-I już pomarańczowe, widzisz?- oznajmił mi Thiago, wrzucając 'jedynkę'. Kilka sekund później przeraźliwy huk niemal przebił mi bębenki. Białe Audi Alcántary przekoziołkowało, a ja straciłam orientację nie potrafiąc określić gdzie jest niebo, a gdzie grunt. Czułam jedynie ciepłą, lepką ciecz spływającą mojej skroni tylko po to, by po chwili wpłynąć na beżową marynarkę.
-Thiago?- rzuciłam przed siebie, dostrzegając sylwetkę ukochanego.-Thiago!- próbowałam krzyczeć, jednak z mojego gardła wydobył się jedynie głośny szept.
-Mel? Nic Ci nie jest?- próbował wyswobodzić się z pasów.-Matko kochana, Melody! Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Nie ruszaj się Kochanie. Wszystko będzie dobrze! NIE RUSZAJ SIĘ!- podkreślił, widząc, że mimo jego próśb i tak staram się wydostać z tego, co zostało po samochodzie.
-Tak, jesteśmy na Ramblach. Kobieta i mężczyzna, oboje w wieku około 22 lat. Oboje są przytomni, pospieszcie się!- usłyszałam nieznany mi męski głos.-Halo, proszę Pana! Słyszy mnie Pan?- zwrócił się w kierunku piłkarza.-Co Pana boli?
-Melody..- wskazał na mnie dłonią.-Ze mną wszystko dobrze. Melody!- powtórzył.
-Proszę Pani, proszę się nie ruszać!- pouczył mnie.-Kobieta wpadła pomiędzy dwa siedzenia, wygląda jakby w chwili wypadku chciała chwycić coś z tylnego siedzenia. Nie, pasy są odpięte- spojrzał na mnie karcąco.
-Kocham Cię, Melody. Wiesz?- wymruczał Thiago.-O, słychać karetkę. Zaraz nas stąd zabiorą- ciągnął. Faktycznie, kiedy skupiłam się na dochodzących do mnie dźwiękach, w oddali usłyszałam sygnał ambulansu. Przymknęłam na chwilę oczy i nawet nie wiem kiedy przeniosłam się do zupełnie innego świata. Nic mnie nie bolało, a wręcz przeciwnie. Leżeliśmy z Thiago na plaży, starając się złapać trochę słońca. Obok nas kilku chłopaków z drużyny kombinowało coś przy grillu, a Yolanda i Antonella bawiły się z dzieciakami przy brzegu. Nagle wszystko się rozmazało, cała sceneria zniknęła.
-Słyszy mnie Pani? Wie Pani co się stało?- Łysiejący mężczyzna w białym kubraku patrzył wprost na mnie.
-Gdzie jest Thiago?
-Nic mu nie jest, proszę się nie martwić. Czy coś Panią boli?- kontynuował swoją paplaninę. Zastanowiłam się i powoli, kawałek po kawałku przeanalizowałam swoje ciało.
-Głowa- mruknęłam- i brzuch. Co się stało?
-Miała Pani wypadek samochodowy.
-Domyślam się, ale co dokładnie się stało? Jak to? Przecież mieliśmy zielone- starałam się przypomnieć sobie każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.
-Kierowca samochodu ciężarowego zasnął za kierownicą i nie zatrzymał się na światłach. Uderzył w  Was od strony pasażera. Mam świadomość, że to nie czas i miejsce na takie uwagi ale gdyby miała Pani zapięte pasy...
-Wiem, wiem. Przez cały czas byłam przypięta. Odpięłam się tylko na chwilę, bo nie mogłam dosięgnąć leżącej z tyłu torebki- wyjaśniłam.
-Mimo wszystko. Gdyby pasy były zapięte, Pani obrażenia nie byłyby tak rozległe.
-Jak bardzo rozległe są teraz?- przestraszyłam się.
-Nie zagrażają Pani życiu, jednak nie wygląda to kolorowo. Za kilka godzin wykonamy ponowne USG, a teraz proszę odpoczywać.
-Ale Thiago..- upomniałam się o ukochanego.
-Proszę się nie martwić, za chwilę do Pani przyjdzie- rzucił. Wyrzuty sumienia zjadały mnie od wewnątrz. Gdybym nie go tak nie pospieszała, gdybym pojechała tym przeklętym autobusem, nic takiego by się nie wydarzyło.
-Melody!- niemal krzyknął stając w drzwiach.-Jak się czujesz Kochanie? Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
-Przepraszam- spuściłam głowę i nie wiem nawet w jakim momencie po prostu się rozpłakałam.
-Ale za co, głuptasie? To przecież ja nie byłem wystarczająco ostrożny- przytulił mnie delikatnie, nie chcąc zapewne sprawić bólu i pogłaskał po głowie.
-To ja kazałam Ci się pospieszyć, przepraszam.
-Cii- kołysał się lekko trzymając mnie w ramionach.-Lekarz mówił, że za kilka tygodni nie będzie już śladu po wypadku. Powiedział też, że chcą zrobić kolejne USG. Wiesz może po co?- spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
-Nie- pokiwałam przecząco głową.
-Hmm, dziwne. Może po prostu chcą się upewnić, że nic Ci nie jest- uśmiechnął się delikatnie.-Prześpij się chwilę, musisz teraz odpoczywać.
-A co z Tobą? Wszystko dobrze?- upewniłam się.
-Tak, wszystko ok. Kilka siniaków i otarć- wskazał dłonią na opatrunek  nad okiem- będę żył.-Ułożył się koło mnie, starając się mnie nie dotykać.
-Przysuń się, głuptasie-  wyciągnęłam ręce w kierunku lubego.

Następnego ranka przemiła pielęgniarka pchała wózek inwalidzki, na którym siedziałam. Czułam się niezręcznie, nie mogąc iść o własnych siłach, jednak mimo mojego sprzeciwu lekarz nie wyraził zgody na podróż 'pieszo'. Jechałyśmy na tajemnicze USG, a ja obiecałam sobie, że nie odpuszczę lekarzowi, póki nie wyjaśni mi dlaczego wykonuje badanie raz jeszcze.

Ponownie, moja ciekawość nie doprowadziła do niczego dobrego.


PS. Krótko, wiem. Staram się jak mogę, ale teraz jako 'człowiek dorosły' naprawdę nie mam kiedy pisać notek. W poprzedniej pracy pracowałam tylko do południa, teraz wracam w środku nocy i nie mam już siły włączać komputera. Ale nie o tym chciałam.. ta oto notka, moje Kochane rozpoczęła właśnie koniec historii Melody i Thiago. Pojawił się swoisty wstęp do epilogu, zawartego w pierwszej notce. Trochę mi z tego powodu smutno, bo nie zdążyłam się jeszcze 'zmęczyć' tym opowiadaniem. :(
Myślę nad rozpoczęciem czegoś nowego (krótkiego, porównajmy to do nowelki), w okolicach świąt. Notki dodawałabym mniej więcej do połowy stycznia.
Pozdrawiam cieplutko w ten mroźny czas! :)

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdzial Ci wyszedl : ) szczegolnie początek i ta poranna 'akcja' : D no to zaciekawilas co do tego USG xd ja chyba najbardziej sklanialabym sie ku ciąży : D ooo już to widze taki mały Thiago (mam nadzieje ze jak moj domysl sie sprawdzi to on bd. Ojcem malego szkraba) : D pozdrawiam i czekam na kolejny : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby tylko nie była śmiertelnie chora....

    OdpowiedzUsuń
  3. a kończysz te opowiadanie bo nie masz kiedy pisać czy tak po prostu to sobie zaplanowałaś?

    Fajny rozdział:*:)

    OdpowiedzUsuń
  4. o Boże! Dziewczyno! Wypadek? ;O
    Kolejne badanie USG? Powiedzmy, że mam jakieś przypuszczenia, ale poczekam na kolejny rozdział grzecznie i cierpliwie ;)
    Nie kończ jeszcze, no! Lubię to opowiadanie, a już kończysz, tak w sumie to u mnie też zbliżamy się do końca, ale napisałam połowę 34 rozdziału i za Chiny nie mogę napisać reszty :( Ale napisany mam już prolog kolejnego bloga! :D
    Dobra znów się rozgadałam, rozdział mi się podoba strasznie, jak każdy pisany przez Ciebie, cóż więcej... Weny, no i czasu na pisanie, dziewczyno! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie chcę żebyś kończyła to opowiadanie ;C jest prześwietne! mmm od zawsze lubiłam Thiago, a w tym opowiadaniu jest jeszcze lepszy;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, przypuszczenie są, ale moment.. EPILOG ?!
    Że co ?
    A ja tak pokochałam Thiago.. z resztą, jest to chyba jedyne opowiadanie o nim w roli głównej...
    Mam tylko nadzieję, że wszystko zakończy się szczęśliwie *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uej Noooooo... Dlaczego mam takie dziwne przeczucie że ona tego nie przeżyje? Mam nadzieję że moje obawy są niesłuszne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mam właśnie takie wrażenie........ A taka piękna z Nich para:) myślę że wszystko się ułoży:) Liczymy na to!!
    bo większość blogów kończy się chorobą śmiercią....;/

    OdpowiedzUsuń
  9. jak to już koniec? :C
    NIE POZWALAM CI TEGO SKOŃCZYĆ! Przepraszam, że tak późno komentuje, ale nie poinformowałaś mnie o nowości :>
    Całe szczeście że ten wypadek nie był chyba tak groźny, prawda?
    Czekam na nowość <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaaaaaaaj nowy rozdział !! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam ostatnią przerwę w dostawie internetu!! Od teraz wszystko będzie dodawane regularnie :))) Mam nawet tydzień wolnego niedługo i brak jakichkolwiek planów na Święta, więc może nawet dodam kilka rozdziałów w tygodniu :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiedziałam, że dodałaś nowy rozdział... Później nadrobię, teraz zapraszam na nowość u mnie http://tysiace-kilometrow-od-domu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominacja Liebster Adwards ode mnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to koniec? Już??? Nie wiem czy mam się rozwodzić nad tym rozdziałem czy nad notką pod nim... Ale tak serio serio? Myślałam, że dopiero się rozkręcasz. Wielka szkoda...
    Jak na zderzenie z ciężarówką to i tak mieli ogromne szczęście. Mam nadzieję, że to dodatkowe USG nie zwiastuje niczego złego

    OdpowiedzUsuń

1. Bardzo proszę o NIE dodawanie komentarzy typu- 'obserwowanie za obserwowanie' ; 'fajne opowiadanie, zapraszam do mnie'.
2. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze, a także za te z konstruktywną krytyką i wszelkimi sensownymi uwagami odnośnie mojego opowiadania.
3. O nowościach powiadamiam wszystkie osoby, które zostawiły komentarz pod poprzednią notką.
4. Zapraszam ponownie. ;-)