poniedziałek, 26 listopada 2012

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Mimo że kalendarz wskazuje początek listopada, pogoda w Katalonii łudząco przypomina wiosenne wieczory. Zachęceni wysoką temperaturą ludzie tłumnie wychodzą na ulice i zaludniają parki, chcąc maksymalnie wykorzystać ostatnie podrygi ciepła. Pojawiające się od czasu do czasu w mojej głowie wyrzuty sumienia, związanie z marnowaniem oferty złożonej przez samą matkę naturę skutecznie zagłuszał sygnał w telefonie, który podczas prób skontaktowania się z Thiago informował mnie, że mężczyzna odrzuca moje połączenie. Po kolejnej nieudanej próbie głośno westchnąwszy opadłam zrezygnowana na kanapę, przeklinając lubego w duchu. Rozumiem- miał prawo być zdenerwowany, bo to nic przyjemnego dowiedzieć się że jego dziewczyna spała z ich wspólnym przyjacielem, ale na Boga! Przecież to wszystko działo się zanim zostaliśmy parą! Zapychałam pocztę głosową wiadomościami od trzech dni i czułam narastającą irytację. Postanowiłam, że pojadę do piłkarza i wyjaśnię tę sprawę raz na zawsze. Gorąca woda lecąca z prysznica, pozwoliła mi się zrelaksować i choć na chwilę zapomnieć o beznadziejnej sytuacji z Thiago. Powoli ubrałam się w pierwsze, co wpadło mi w ręce i podreptałam na autobus, z którego wysiadłam niedaleko domu piłkarza. Zapukałam niepewnie, czekając na reakcję ze strony gospodarza. Kiedy w końcu otworzył, przywitał mnie kwaśną miną i widocznym zrezygnowaniem.
-Ah, to Ty- rzucił sucho.-Co jest?
-Mi też miło Cię widzieć. Mogę wejść?- spytałam głośno i wyraźnie, stojąc już z podniesioną głową.
-Yhym-mruknął robiąc mi miejsce.
-Thiago, tak nie może być. Jesteś zdenerwowany, rozumiem. Ja też nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Cóż, popełniłam błąd i sama nie wiem jakim cudem dwa razy spałam z Javierem- spuściłam głowę, tracąc pewność siebie.-Co się stało to się nie odstanie- wzruszyłam ramionami, opierając się o komodę. Przez cały ten czas staliśmy w przedpokoju, zerkając na siebie od czasu do czasu.-Uważam jednak, że nie powinieneś mieć o to do mnie pretensji, bo to wszystko stało się zanim zostaliśmy parą. Ba, zanim zaczęłam coś do Ciebie czuć!-przeraźliwa cisza, która zaległa między nami naciskała na mnie coraz mocniej.-Powiedz coś- rzuciłam.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
-Jak Ty sobie to wyobrażasz?- parsknęłam śmiechem.-'Cześć Kochanie, spałam z Mascherano'?- pisnęłam ironicznie.-Thiago, przestań się boczyć- objęłam lubego w pasie i mocno przytuliłam. Ten jednak pozostał niewzruszony i nadal trzymał ręce w kieszeniach. Po raz kolejny głośno westchnęłam, wzniosłam oczy ku niebu i chwyciwszy mężczyznę za nadgarstki oplotłam jego ręce wokół mojej talii. Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy poczułam jak piłkarz wzmacnia uścisk.-Nie jesteś już zły?- mruknęłam mu wprost do ucha.
-Jeszcze trochę jestem- zaśmiał się. Stanęłam na palcach i cmoknęłam mężczyznę prosto w usta.
-A teraz?
-Hmm- udał zamyślonego.-Odrobinkę- złapał mnie w pasie i posadził na stojącej w przedpokoju dębowej komodzie.-Obiecaj mi coś- stuknął nosem o mój nos. Spojrzałam na niego pytająco.-Nie rób mi więcej takich niespodzianek, dobrze?
-Niech będzie- po tych słowach ponownie straciłam grunt i niesiona przez '11' znalazłam się w salonie.
-Oglądamy coś?- zaproponował luby, na co tylko wzruszyłam ramionami.. Kilka chwil później siedziałam już na kanapie, a na mojej głowie spoczywała głowa pewnego piłkarza.
-Mel?- mruknął, przewracając się na plecy.
-Thiago?
-Kocham Cię, wiesz?-spojrzał na mnie bez cienia rozbawienia malującego się na twarzy.
-Ja też Cię kocham, Panie Alcántara- uśmiechnęłam się zerkając w czekoladowe tęczówki.



Kolejne dni mijały spokojnie i wszystkie wyglądały tak samo: uczelnia, dom, wieczorne spotkanie z Thiago. Za dwa tygodnie miały się zacząć egzaminy, więc obiecałam sobie, że więcej czasu poświęcę na naukę. Leżałam właśnie na łóżku, otoczona stertą książek, notatek i skoroszytów kiedy domofon dał mi znać o nadejściu oczekiwanego gościa. Poprawiając okulary ubrałam kapcie i pomaszerowałam otworzyć drzwi.
-O, a co Ty robisz tu na dole?- zdziwił się piłkarz.
-Domofon się zepsuł, nie działa guzik do otwierania drzwi- zmarszczyłam twarz w dziwnym grymasie.
-Śmiesznie wyglądasz, taka poirytowana- przytulił mnie i cmoknął we włosy na powitanie.
-Ja Ci zaraz dam 'śmiesznie wyglądasz'- pogroziłam mu palcem.
-Przyniosłem coś dobrego- pomachał mi przed nosem papierową torbą, uśmiechając się szeroko.
-W takim razie zrobię nam kawy- rzuciłam zamykając drzwi, w czasie kiedy Thiago zniknął w mojej sypialni.-Au, au, au, au!- piszczałam niemal biegnąc z dwoma kubkami wypełnionymi gorącym napojem.
-Wszystko ok?- spytał kontrolnie piłkarz, nie potrafiąc ukryć rozbawienia.
-Tak, tak- ponownie rozsiadłam się na łóżku i chwyciłam kilka notatek na raz.-A teraz przepraszam Cię Kochanie ale wracam do nauki.

Podczas kiedy Alcántara bawił się moim laptopem, ja popijając kawę powtarzałam kolejne zagadnienia.
-Potrzebujesz masażu?- nie wiem kiedy Thiago znalazł się za mną, a jego ciepłe dłonie spoczęły na moim karku. Delikatnie jeździł palcami wzdłuż mojego kręgosłupa, a na mojej skórze po chwili pojawiła się gęsia skórka.
-Muszę się uczyć- delikatnie odsunęłam się od piłkarza, który jednak nie przejął się tym za bardzo.
-Mogę dać Ci lekcję anatomii- mruknął mi do ucha, przyjmując głos amanta rodem ze starych filmów.
-To było tanie, Kochanie- zaśmiałam się, wczytując się w kolejną definicję.-Thiago- przymknęłam oczy, resztkami sił próbując odmówić mężczyźnie, który właśnie obsypywał pocałunkami moje ramiona.
-Zostaw- wyciągnął mi z dłoni kartki papieru i rzucił je na podłogę.
-Będziesz je potem układał- jęknęłam.
-Yhym- zajął się drugim ramieniem,  strząsając resztę książek na kremowy dywan.
-One nie są moje,  uważaj bo zniszczysz- nadal marudziłam, podczas gdy butelkowozielony sweterek, który jeszcze przed chwilą miałam na sobie, bezszelestnie zsunął się z łóżka.
-To też jest nam niepotrzebne- zaśmiał się Thiago, ściągając z moich włosów brązową gumkę. Całkowicie poddałam się pieszczotom mężczyzny, w pełni świadoma, że przegrałam tę walkę i nie będę w stanie oprzeć się jego działaniom.

-Jeśli nie zaliczę tych egzaminów, to będzie Twoja wina, wiesz?- zaśmiałam się, żegnając lubego kilkadzieścia minut później.
-I co wtedy?- spytał objąwszy mnie w pasie.
-Wtedy pożałujesz- cmoknęłam ukochanego w usta.
-Naprawdę?- rzucił kpiąco.-Zobaczymy- pokazał mi rząd białych zębów, po czym bez ostrzeżenia zaczął mnie całować.
-Thiago, jesteśmy na klatce schodowej- próbowałam zachować chociaż resztki przyzwoitości.
-Mi to nie przeszkadza- wzruszył ramionami i zabrał się za kontynuowanie tego, co przerwałam mu swoim pouczeniem.
-Cześć- męski głos przerwał nam zabawę. Zesztywniałam, dobrze wiedząc kogo zobaczę, kiedy otworzę oczy.
-Cześć- mruknęłam i ponownie spojrzałam na ukochanego.
-Możemy pogadać?- spytał Mascherano.
-Nie mamy chyba o czym- wzruszyłam ramionami.-Wejdziesz jeszcze na chwilę, Thiago?
-Melody, zaczekaj. Thiago..przepraszam Was. Byłem pijany..- zaczął się tłumaczyć.
-Weź sobie te przeprosiny, złóż w kostkę i wsadź  w dupę, Javier. Przepraszam ale jestem już zmęczona. Dobranoc- rzuciłam w stronę '14' i pociągnęłam Alcántarę w głąb swojego mieszkania. Wiedziałam, że mimo iż spotkali się na kilku treningach od czasu owej pamiętnej nocy, Thiago nadal nie wybaczył Argentyńczykowi, więc bezpieczniej będzie ewakuować go z korytarza.


PS. Wiem, że krótko- przepraszam. Wiem, że długo mnie nie było- przepraszam. Notka troszkę wymuszona ale robię co mogę i mam nadzieję, że uda mi się powrócić do systematycznego dodawania kolejnych części. Już teraz wiem, że nowości będą dodawane w poniedziałek. Może, wyjątkowo, dodam coś jutro ale nie obiecuję. Dziękuję za cierpliwość!!! :)))

Wczorajsze 4:0,aaah! :)) I szkoda mi trochę Sevilli, jakoś nie przepadam za Atletico.

8 komentarzy:

  1. W końcu, w końcu, w końcu.
    Kiedyś mnie wykończysz, kobieto. Ile można czekać?!
    Och, ale to, że Thiago i Mel się pogodzili, wynagradza mi wszystko. To takie słodkie. Na początku nie była przekonana do Thiago < hm.. po prostu wolałam innych w Barcy >, ale teraz.. Dzięki Tobie go pokochałam. Dziekuję !!!
    Ale wracając do odcinka. Niech się pogodzą,no. Fakt, Javier zawalił, ale przecież każdemu może się zdarzyć..
    Jedna prośba, dodaj coś jutro, bo ja zwariuję do następnego poniedziałku.. < 3
    Takie to nieskładne, ten mój komentarz. Wybacz. :D

    Papapapapa : ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak fajnie że dodałaś kolejny rozdział:)
    Dziękuje Ci bardzo :D:)
    Jak zawsze cudowny:)
    krótki ale fajny:)
    dobrze że się pogodzili:)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    Pozdrawiam:)

    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! :)
    Jak dobrze, że Mel pogodziła się z Thiago. Są przesłodcy <3 Taka tam cukiernia :)
    Nie, no fajnie, fajnie, aczkolwiek liczę, że Mel jeszcze pogada kiedyś z Javierem, teoretycznie przecież łączyło ich coś wyjątkowego. Po drugie, no kurde lubie Masche, no ;D

    Cóż, liczę, że kolejny dodasz jak najszybciej!
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj, przyzwyczaiłaś nas do dodawania nowych części co mecz, a teraz "w poniedziałki"... No trudno :(
    Jej, ale zrobiłaś uwodziciela z Thiago. Mmmm bezbłędny :D Ale tak szybko przeszłaś do następnej sceny, że nie mogłam się połapać skąd nagle pojawiła się klatka schodowa w miejsce sypialni. Chyba trzy razy czytałam ten fragment, ale już wszystko wiem :)
    Bardzo się cieszę, że Thiago jej wybaczył. Na pojednanie z Javierem też przyjdzie czas, ale facet powinien jeszcze trochę pocierpieć za swój wybryk

    OdpowiedzUsuń
  5. owszem, na nubes-sobre-barcelona jest epilog :)dzisiaj dodany^^
    a co do twojego odcinka, krótki ale bardzo fajny! Mascherano, ty złośliwa małpo? Po co się odzywałeś? Thiago jest taki słodki! Fajnie to wszystko opisujesz... potrafię to sobie wszystko wyobrazić, ale to też może po części sprawka filmów romantycznych ^^
    Czekam na nowość :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam dawno temu, ale musiałam wyjść. Jakiś taki krótki na Ciebie, fakt. Ale genialny i po za tym w końcu się pojawił. Długo, długo czekałam na niego.
    Cieszy mnie niezmiernie, że Thiago jej wybaczył. No i ta scena, w której ona próbowała się uczyć, a on skutecznie ją rozpraszał. Moja ulubiona scena.
    I proszę jak niewiele wystarczyło, by zmieniła zdanie i wciągnęła chłopaka z powrotem do mieszkania - zwykłe pojawienie Javiera. Niech Mascherano pocierpi teraz, podobnie jak zielona jestem zdania, ze zasłużył.

    Czy to, że odzyskałaś internet oznacza, że będziesz dodawać teraz aktualnie?

    P.S. Jeśli nie wiesz jeszcze i masz ochotę to zapraszam http://cor-do-arco-iris.blogspot.com/ na mój nowy, krótki projekt :)

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytałam, troche pozno, ale brak czasu robi swoje....
    Thiago, hmmm... will you marry me?
    cudowny, odcnek swietny

    a przy okazji zapraszam na nowosc, juz nie bede wpisywac w "informatorze" ;)
    i czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  8. http://cor-do-arco-iris.blogspot.com zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń

1. Bardzo proszę o NIE dodawanie komentarzy typu- 'obserwowanie za obserwowanie' ; 'fajne opowiadanie, zapraszam do mnie'.
2. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze, a także za te z konstruktywną krytyką i wszelkimi sensownymi uwagami odnośnie mojego opowiadania.
3. O nowościach powiadamiam wszystkie osoby, które zostawiły komentarz pod poprzednią notką.
4. Zapraszam ponownie. ;-)